Aktor opublikował w prasie list pożegnalny. "Chciałbym podziękować wszystkim, którzy towarzyszyli mi przez lata i byli dla mnie wsparciem"
Nie żyje prof. Marian Zembala - były minister zdrowia oraz wieloletni dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ceniony profesor zostawił list pożegnalny.
Tłumaczenie hasła "prezent pożegnalny" na angielski. Mam dla ciebie piękny prezent pożegnalny. I've got a lovely parting gift for you. Drobny prezent pożegnalny od "absoluta". A little parting gift from the overlord. To najpiękniejszy prezent pożegnalny jaki mogłam sobie wymarzyć. That's the nicest farewell gift I could imagine.
Czytaj także: Szokujące kulisy śmierci słynnego kardiochirurga.Żona ujawnia, dlaczego się zabił. Śmierć prof. Mariana Zembali. Rodzina o szokujących okolicznościach Kilka miesięcy po
Chords: B, C#m, A, E. Chords for List Pożegnalny dla rodziców od umierającej Zosi!!. Chordify is your #1 platform for chords.
Cierpienia młodego Wertera - streszczenie. Następnego dnia pisze list do Lotty. Jest to list pożegnalny, w którym wyjaśnia, że jedno z ich trojga musi umrzeć i zdecydował, że to on się poświeci. Prosi tylko o to, by go pamiętała i czasami wspominała po jego śmierci. Służącemu każe spakować rzeczy do wyjazdu, uporządkować
. Przez lata cieszył się ogromną sympatią widzów. Ich serca podbił rolami w takich produkcjach, jak „Życie za życie. Maksymilian Kolbe”, „Siekierezada” czy serialach „M jak miłość”, „Fala zbrodni” i „Pierwsza miłość”. Świetnie sprawdzał się również jako reżyser. Prywatnie przez lata wiódł spokojne życie jako mąż i ojciec. Jednak fatalny romans zmienił jego życie o 180 stopni... Od samobójstwa Edwarda Żentary minie w tym roku 11 lat. Powody tej dramatycznej decyzji ujawnił w liście, który napisał tuż przed śmiercią... A ta trwała aż trzy dni. 25 lata temu Gianni Versace zginął z rąk mordercy Edward Żentara: dzieciństwo, trudna edukacja Wychowywał się w Koszalinie. Od dziecka fascynował go film. Podobno gdy siedział w kinie marzył, że pewnego dnia znajdzie się po drugiej stronie ekranu. Choć początkowo nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek może się to ziścić... Edward Żentara w młodości interesował się sportem. Do tego stopnia, że rozważał nawet karierę nauczyciela wychowania fizycznego! Przejawiał również spory talent lingwistyczny. Podobno w rok nauczył się niemieckiego, ponieważ... zakochał się w Niemce! Gdy ta zerwała z nim, nie chciał jednak dalej zgłębiać tajników germanistyki. Na bardziej artystyczne tory nakierowała go nauczycielka języka polskiego w liceum. Stwierdziła, że ma talent. Namawiała, by coś z tym zrobił. Podjął decyzję, by zdawać do łódzkiej filmówki. Dostał się, ale początki nie były łatwe. Na pierwszym roku podobno groziło mu wydalenie ze studiów z powodu... matowego, mało donośnego głosu. „Potem znów chciano się mnie pozbyć, bo nie umiałem pokazywać żadnych uczuć”, żalił się w jednym z wywiadów przed laty (cytat za Początkowo fala krytyki podcięła mu skrzydła. Ale nie poddał się. I słusznie, ponieważ po kilku latach głos znacznie mu się obniżył i stał się charakterystyczny. A to z kolei otworzyło mu drzwi do dużej kariery... Czytaj także: Tak wyglądały ostatnie godziny Robina Williamsa. Aktor planował samobójstwo? Fot. Tomasz Gawalkiewicz / Forum Edward Żentara, Lubuskie Lato Filmowe, Łagów, rok Pierwsze role i duża rozpoznawalność. Jak Edward Żentara zdobył popularność? Debiutował w połowie lat 70. XX wieku na deskach teatru w Koszalinie. Gdy skończył studia w łódzkiej filmówce w 1980 roku, nie mógł narzekać na brak propozycji. Zaczął współpracę z wieloma placówkami, w tym w z teatrami w Warszawie, Krakowie, Szczecinie czy Lublinie. I to w tym ostatnim na jego drodze pojawiła się piękna Marta. Nie była aktorką zawodową, ale miała na koncie kilka ról, tę Gałązki Jabłoni w „Siekierezadzie”. Między nią a Edwardem Żentarą narodziło się silne uczucie. Wzięli ślub. Wkrótce powitali również na świecie synka Mikołaja. Małżonka porzuciła aktorski fach, by zająć się domem i dzieckiem. Na rodzinę zarabiał właśnie on... Lata 80. były rozkwitem jego kariery. Choć Edward Żentara w filmie debiutował w „Rodzinie Połanieckich” w 1978 roku, widzowie najbardziej zapamiętali go jako plastyka-karatekę w dramacie Wojciecha Wójcika „Karate po polsku” z 1982 roku, chasyda „Złotego” w „Austerii” Jerzego Kawalerowicza, poetę Janka Praderę w „Siekierezadzie” Witolda Leszczyńskiego z 1985 roku czy wreszcie Maksymiliana Marię Kolbego w dramacie biograficznym Krzysztofa Zanussiego „Życie za życie. Maksymilian Kolbe” z 1991 roku. Zagrał również proboszcza w „Pokuszeniu” Barbary Sass z 1995 roku, a także komendanta wojewódzkiego policji, generała Rajmunda Sieradzkiego w sensacyjnym serialu Polsatu „Fala zbrodni” (emitowanym w latach 2003-2008). Pojawił się również jako Wiktor Nachorski, mąż Marioli w telenoweli „Pierwsza miłość”, która na na antenie gościła od 2005 do 2011 roku. Z uwagi na warunki fizyczne często był obsadzany w rolach wymagających, jako człowiek bezwzględny i zimny, jak choćby oficer hitlerowski. Łącznie wystąpił w 40 różnych filmach. Edward Żentara był cenionym aktorem w środowisku. W 1986 roku został laureatem nagrody Złotego Ekranu, plebiscytu organizowanego przez tygodnik „Ekran”, rok później na jego konto powędrowała Złota Kaczka oraz nagroda im. Zbyszka Cybulskiego, przyznawana w kategorii najlepszego polskiego aktora za 1986 rok. Już w 1989 roku został natomiast odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi. Wydawało się, że ma wszystko. I wtedy właśnie nastąpił kryzys... Czytaj także: Tragiczny los Robina Williamsa. Dokument o życiu i śmierci aktora ujawnia, jak bardzo cierpiał Fot. TRICOLORS/East News Edward Żentara, rok Kryzys wieku i zwrot ku rodzinie. Przełom wieków nie dla Żentary Jednak w drugiej połowie lat 90. coś się zmieniło. Zaczął dostawać mniej ról. Powód? Prozaiczny. Zmiany w wyglądzie. Nieco wyłysiał i przytył. Po prostu upływ czasu dał o sobie znać... Czy to wtedy zaczęły się jego poważne problemy, także te natury psychicznej? Być może. „Jestem świadomy swojej niedoskonałości. Fizycznie jestem silny. A psychicznie, niestety, bardzo słaby”, zwierzał się. Stracił wówczas serce do grania. Zwrócił się w stronę rodziny... Przewartościować wszystko pomogła mu żona Marta. Na co dzień osoba pogodna i przyjazna, świetnie dogadująca się z ludźmi. „Mamy w górach dom i spędzamy tam każdą wolną chwilę. To idealne miejsce, by wypocząć i nacieszyć się otaczającą przyrodą. Szum strumyka, las, a od wiosny - przydomowy ogród... Żona jest po kursie florystycznym. Dzięki niej rozpoznaję krzewy, kwiaty. Wystarczy kilka dni, by zregenerować siły”, zwierzał się w wywiadzie w 2009 roku. To pomogło mu oczyścić głowę. Nabrał dystansu. Wstąpiły w niego na nowo siły twórcze. Zainteresował się reżyserią i pisaniem scenariuszy. Doceniło to środowisko. Edward Żentara został dyrektorem kilku teatrów. Kierował tymi w Grudziądzu, Koszalinie, zaś w 2008 r. objął ten w Tarnowie. I to w nim poznał kobietę, która wywróciła jego życie o 180 stopni... Czytaj także: Ostatnie zdjęcie Patricka Swayze. Tak aktor wyglądał tuż przed śmiercią Fot. TRICOLORS/East News Edward Żentara, rok Romans, który zmienił wszystko. Dla niej Edward Żentara zostawił żonę Ten romans zaważył na wszystkim. Ona była od niego młodsza o 25 lat. Zakochali się w sobie. On zostawił dla niej żonę. Ale związek łączony z pracą nie mógł zakończyć się niczym dobrym. Inni aktorzy skrycie bądź jawnie zaczęli kierować poważne zarzuty pod adresem Edwarda Żentary. Twierdzili, że faworyzuje swoją ukochaną. On bronił się na łamach mediów, że są to oskarżenia bezzasadne. „Patrycja S., prywatnie moja partnerka życiowa, ma odpowiednie wykształcenie, jest absolwentką studia aktorskiego, w tarnowskim teatrze na 17 premier zagrała tylko jedną główną rolę i dwie drugoplanowe...”, tłumaczył w lokalnym tygodniku. Niestety, nowe uczucie okazało się toksyczne. Ciągłe rozstania i powroty, zazdrość, kłótnie, poczucie niezrozumienia i pustki... Dla Edwarda Żentary był to niewyobrażalnie trudny czas. Dwa miesiące przed tragedią medialny rozgłos zdobył „List otwarty w sprawie Tarnowskiego Teatru”. Aktorzy, którzy byli w nim zatrudnieni, wprost krytykowali dyrektora placówki. Nie zgadzali się ze sposobem zarządzania, doborem repertuaru oraz wizją Edwarda Żentary. Dla aktora był to bolesny cios. Do problemów osobistych doszły jeszcze te zawodowe. A już wówczas 55-latek przyjmował antydepresanty i zaczął nadużywać alkoholu. Dramat rozegrał się 25. maja 2011 roku... Czytaj także: Był gejem i popełnił samobójstwo. Matka o 30-letnim Michale: „Nie poradził sobie z wykluczeniem. Zniszczono mu życie” Fot. TRICOLORS/East News Edward Żentara, Telekamery 2007, rok Śmierć Edwarda Żentary. Jak wyglądały jego ostatnie chwile? Była godzina Dyrektor tarnowskiej placówki nie zjawił się w pracy. Aktorzy zaczęli się niepokoić. O tej porze już dawno powinien być na miejscu. Podjęli decyzję, by udać się do jego mieszkania. Znajdowało się niedaleko teatru. Pukali, dobijali się. Na próżno. Odpowiadała im cisza. W końcu zdecydowali się wyważyć drzwi. Widok, który zastali, był dramatyczny. Edward Żentara odebrał sobie życie w wannie. W sposób niezwykle bolesny. Podciął sobie żyły podudzia. Wcześniej napuścił do wanny ciepłej wody, aby rany nie mogły się zasklepić. Wykrwawiał się przez trzy dni, zanim został znaleziony. „Ciało aktora znaleziono w jego mieszkaniu. Mimo reanimacji, nie udało się go uratować”, mówił wówczas w rozmowie z „Faktem” młodszy inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji. Dla wszystkich był to ogromny szok. „To był przemiły człowiek”, podkreślali przejęci sąsiedzi. Tajemnica ostatniego listu Edwarda Żentary. Dlaczego popełnił samobójstwo? Zanim zdecydował się na najgorsze, napisał list. Jego dokładna treść do dziś nie jest znana. Wiadomo, że wyjaśnił w nim powód, dla którego odebrał sobie życie. Edward Żentara podobno popełnił samobójstwo z uwagi na fatalną sytuację w tarnowskim teatrze, jak również problemy i rozterki sercowe. „To jest tragiczna sytuacja. Edward był w pełni sił. Jestem bardzo zaskoczona tym, co się stało. Żył życiem Stachury. Nie dał sobie rady z kłopotami. To się zdarza coraz częściej. W momencie, kiedy u wrażliwych osób następuje zbitka złych rzeczy i kiedy pojawiają się kłopoty, ludzie nie wytrzymują. Grałam u niego gościnnie w teatrze i graliśmy w jednym serialu. Jest mi niesłychanie żal, że nie wytrzymał ciśnienia”, podkreślała w rozmowie z „Faktem” Dorota Kamińska. Edward Żentara został pochowany 30 maja 2011 na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Gnieźnieńskiej w Koszalinie, swoim rodzinnym mieście. Demony, z którymi się zmagał, okazały się silniejsze niż możliwość ich pokonania... Czytaj także: Śmierć męża, dziecka i ukochanej siostry... Życie boleśnie doświadczyło Joannę Kurowską Fot. Krzysztof Kuczyk / Forum Edward Żentara, Dariusz Gnatowski, Warszawa, Fabryka Trzciny, rok
Ostatnie pożegnanie, zakończenie pewnego ważnego etapu naszego życia, to zawsze trudna sprawa. Jest to tym bardziej trudne w dzisiejszym świecie, w którym społeczeństwo odrzuca, zaprzecza i unika śmierci, starając się nie wchodzić jej w drogę pod żadnym końców rzeczywistość wreszcie w nas uderza i musimy otrzeć się o śmierć na jakimś etapie swojego życia. Zaprzeczanie śmierci to nie jest dobry pomysł, gdyż w ten sposób budujemy w sobie fałszywe spojrzenie na ludzką egzystencję. Ostatnie pożegnanie natomiast może przynieść nam w to, że jesteśmy nieśmiertelni, a choroby, wypadki i inne tego typu okoliczności zdarzają się wszystkim oprócz nas. Jesteśmy jednak dorośli i doskonale wiemy, że tak nie jest. Każdy z nas kiedyś się zestarzeje, zachoruje w taki lub inny sposób, a w efekcie ostatecznie dotrze do swego końca, kiedy wszystko będzie już byliśmy znacznie bardziej tolerancyjni w kwestii śmierci. Znacznie łatwiej przychodziło nam ostatnie pożegnanie, a żałoba po zmarłym odbywała się w znacznie zdrowszym trybie niż dzisiaj. Nie oznacza to wcale, że stanowiło to przyjemne doświadczenie, jednak kształtowało istotną część ludzkiego życia. Powiedzmy tylko, że odczuwano to raczej jako cenę, którą należało zapłacić za wszelkie radości płynące z naszego decyduje o tym, czy żałoba jest zdrowa czy nie?Żałoba jest niezbędnym elementem procesu pogodzenia się z utratą. Nie chodzi nam tylko o utratę bliskich, ale również innych rzeczy lub osób takich jak praca, zdrowie, czy partner. Wobec tego smutek, w roli zdrowej emocji musi pełnić rolę głównego bohatera, który pomaga nam przejść przez to co się zdarzyło. To on oczyści ranę w naszej duszy, a po upływie odpowiedniego czasu będziemy zdolni wrócić do normalnego codziennego nie spędzamy odpowiednio żałoby i dlatego może się zdarzyć, że utkwimy na jednym z jej etapów. Warto tutaj zaznaczyć, że istnieją różne etapy przechodzenia przez ostatnie pożegnanie. Są nimi odrzucenie, złość, poczucie winy i akceptacja, choć nie jest pewne, że doświadczymy każdego z nich. Wszystko zależy od osobistego żałoba uzależniona jest od tego co sami mówimy sobie na temat śmierci i utraty, na temat wszystkiego co się z nimi wiąże. Istotny wpływ ma również sposób w jaki podchodzimy do nowego życia i jak radzimy sobie bez tego co właśnie z niego listuW terapii stosujemy różne techniki, które opierają się zarówno na naszych emocjach, przemyśleniach jak i zachowaniach. To nimi posługujemy się starając się ułatwić sobie przejście przez ten trudny proces. Jedną z technik jest pisanie listu wyrażającego nasze ostatnie pożegnanie. Możemy zaadresować go do utraconej osoby, pracy, partnera, własnego zdrowia, czy czegokolwiek innego stanowiącego wcześniej dla nas istotną listu jest koniec końców objaśniającą metodą, która krok po korku pozwala nam zmniejszyć intensywność doświadczanych emocji. Na koniec odczuwać będziemy zdrową nostalgię, zamiast niezdrowej depresji, rozgoryczenia, lęku, czy poczucia to niezwykle ważne, gdyż istnieją emocje, takie jak na przykład smutek, które pomagają nam w dostosowaniu się do ubiegłych wydarzeń, wykorzystywaniu dostępnych posiłków i podejmowaniu rozwiązania, które pomoże nam najbardziej jak to tylko jednak hamują nas, blokują i powstrzymują przed odpowiednim zareagowaniem na daną sytuację. Jest to zgoła odległe od rozwiązania problemu i nabrania odpowiedniego dystansu do tego co minęło. Niezdrowe emocje mogą nawet powodować nadmierny dyskomfort, który nie pozwoli nam myśleć, czy odpowiednio reagować ku własnym powinno wyglądać ostatnie pożegnanie?W jaki sposób odnosić się do kogoś, lub czegoś co nie jest już dłużej z nami? W jaki sposób się pożegnać? Co powinniśmy zrobić? Weź ołówek i kartkę papieru i wyobraź sobie, że ta osoba nadal jest w twojej psychologicznej rzeczywistości, choć nie jest już obecna od powitania, opisania swoich odczuć od czasu ich odejścia i wyraź swoją wdzięczność za cały spędzony wspólnie czas. Nie ma ich dłużej z tobą i jest to bardzo smutne, jednak wspaniale było mieć możliwość obcowania z nimi. Była to dla ciebie przyjemność, korzystałeś z tych chwil jak tylko się dało, lecz jak wszystko inne w życiu i na to nadszedł etap dobiegł końca, taka jest prawda. Nie powinieneś jednak zapominać o tym, że istnieją ludzie, którzy nigdy nawet nie mieli możliwości przeżycia tego, co było tobie dane na tej drodze. Zgodnie z tą myślą list powinien kończyć się pozytywnym brzmieniem, tonem docenienia i świadomości, że w naszym życiu wszystko ma swój koniec. Ostatnie pożegnanie wyraża nasze pogodzenie się z tym co przemija i co nigdy już nie zaczniesz stosować ten sposób myślenia, przestaniesz unikać wszystkiego co związane z utratą, a odczuwane przez ciebie emocje nie będą już tak intensywne, częste i długotrwałe. Istotnie zwiększy się również twoja zdolność do stawiania czoła tego typu sytuacjom. Dostosujesz się do prawdziwych życiowych okoliczności, zaakceptujesz je spokojnie i na zawsze zapamiętasz je przez pryzmat swoich uczuć i pewnej dozy może Cię zainteresować ...
List pożegnalny Najdroższy!!! Kierując się słowami Mahometa: Pozwólcie sercom od czasu do czasu odpoczywać , postanowiłam zakończyć swoje krótkie życie. Moja miłość do Ciebie jest tak wielka, wzniosła, że nie umiem tego wyrazić słowami. Kiedy Cię ujrzałam poczułam, że moje życie nabrało sensu. Nigdy wcześniej nie doznałam takiego głębokiego uczucia! Czym sobie zasłużyłam Miły? Wszystko było dobrze, wręcz idealne, a Ty, pomimo iż byłeś tak blisko, to Twoje serce z każdym dniem oddalało się. Nie umiem opisać uczuć, które towarzyszą mi w tej chwili, w chwili, w której postanowiłam oddać w imię Twej miłości, swoje życie. Może w ten sposób, po mej śmierci, zrozumiesz jak bardzo Cię kochałam, kocham i będę kochać, nawet po złożeniu swego ciała w grobie. Wielu rzeczy się wyrzekłam, wiele poświęciłam, ale co z tego jak Ty nie umiałeś odwzajemnić mych uczuć. Powiedziałeś mi kiedyś, że skierowałam uczucia do nieodpowiedniej osoby, może miałeś rację, ale serce nie sługa! Te spojrzenia, te czułe wyrazy, te wspaniałe i romantyczne chwile spędzone razem, były dla mnie sensem i wartością mojego życia, one dawały mi nadzieję, że może jednak mnie pokochasz! Lecz czy Ty także to tak odebrałeś? Cóż życie warte jest bez ukochanej osoby? Całe dnie spędza się w samotności nad rozważaniami i rozmyślaniami, co by było gdyby...? Wydaje się to tak niewiele znaleźć tego jedynego, tego, co osuszy każde łzy, pocieszy, gdy smutno na duszy, no i to, co najważniejsze, odwzajemni uczucie zwane miłością . W jeden dzień siostry z lasu się poczęły. Miłość i Śmierć , w moim sercu zagościła niepohamowana i gorąca potrzeba Twych czułych spojrzeń, szeptów, pocałunków... Otworzyłam serce dla Ciebie. Mam nadzieję, że przemyślisz moje poczynania i zrozumiesz, dlaczego postanowiłam zakończyć moją wędrówkę po ziemi. Umieram z nadzieją, że spotkamy się w niebie, tam będziemy innymi istotami i może wtedy..... Ach! To by było piękne! Pomyśl, piękny ogród, a w nim pełno szczęśliwych dusz, a gdzieś tam po środku my szczęśliwi na wieczność! Więc odchodzę z nadzieją na lepsze. Przez Ciebie nie mogłam spać po nocach, wszystkie gesty, słowa, spojrzenia analizowałam. Czasami miałam nadzieję, że może jednak, ale to były złudne myśli. Moje uczucie jest jak ognisko, które nie można zagasić, wdzierające się w każdą cząstkę mej duszy jak płomienie, które wszystko ogarniają. Lecz niestety nie doszedł ich żar do Twego serca! I ta myśl mnie bardzo smuci, moim pocieszeniem jednak i poświęceniem w tym doznaniu jest to, że spotkamy się, gdzie nasza miłość ujrzy światło dzienne! Sądzę jednak, że nad moim pomnikiem, choć łzę uronisz, od czasu do czasu położysz jakiś kwiat i wspomnisz te krótkie, choć miło spędzone chwile ze mną. Bardzo bym tego pragnęła! Bo choć za życia nie okazywałeś mi miłości to jednak po mej śmierci pozostanę w Twej pamięci. A ja na Ciebie i tak będę czekała, nawet jakbym miała czekać całą wieczność! Postanowiłam połknąć całą fiolkę tabletek i położyć się w mym łożu, aby oddając swe ciało ma dusza śniła o Tobie. Proszę! Pogrzebcie mnie w miejscu gdzie spoczywa ta para, która na pomniku ma napisane Miłość, na zawsze razem! . Czyż to nie jest piękne kochać, na całe życie, spędzać ze sobą czas i kochać się równie mocna w dniu śmierci jak w dniu złożenia sobie przyrzeczenia miłości, wierności, aż po śmierć? Tak, więc odchodzę, do następnego spotkania... Pamiętaj, moje uczucie nadal płonie i będzie płonąć tak jak rozpalone ognisko, na zawsze! Twoja kochająca Cię Elizabeth Mój duch zawsze będzie przy Tobie, aż do Twej śmierci, która mam nadzieję, mimo iż będzie końcem istnienia Twego ciała, będzie początkiem wspólnego życia naszych dusz!
list pożegnalny po śmierci